sobota, 8 marca 2014

Dzisiaj moja córcia 
występowała w przedstawieniu METRO
w Domu Kultury z okazji 8 marca,
musical był fantastyczny
mamy w mieście zdolną młodzież,
nauczyciele i rodzice byli bardzo dumni.
Nie zabrakło łez wzruszenia.

A w domu smutek
 mój kocurek Feluś
jest bardzo chory a najgorsze
że weterynarz nie wie jaka jest przyczyna,
wrócił z nocnej tułaczki
z kotkami z kontuzjowaną łapką
nie mógł na nią chodzić,
więc wizyta u weterynarza,
 dostał zastrzyk tabletki i na drugi dzień była poprawa
a tu na kolejny przestał chodzić, jeść łapka spuchła.
Dostał trzy zastrzyki i  nie ma poprawy,
wygląda bardzo źle nic nie je,
a weterynarz hmm nie wie co jest grane.
Może, któraś Blogowiczka miała
 podobną historię z kicią i coś doradzi.
Półtora roku temu
straciłam już kicię Pusię
a Felusia ktoś podrzucił do nas
dla zaleczenia ran.
nie chcę by Feluś też odszedł :(.

2 komentarze:

  1. Bardzo się martwimy, kiedy nasze zwierzęta chorują...
    To normalne. To są przecież członkowie rodziny.
    Moja znajoma miała już kilka kociaków. Często wracały pobite.
    Najgorsze, że były również podtruwane.
    Teraz swojego kociaka nie wypuszcza. Wyprowadza go na smyczy. Problemy się skończyły. Violu, przecież wiesz jak okrutni są ludzie...
    Trzymam kciuki za Twojego ukochanego kociaka.
    Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony komentarz.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Lusiu na Ciebie zawsze można liczyć , na Twoje słowa pocieszenia, z Felusiem codziennie jeżdżę do weterynarza, jest mały postęp bo dzisiaj coś zjadł, a wczoraj wieczorem myślałam że już po nim.Jeszcze cały czas leży.pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń